piątek, 26 września 2014

Prolog

To dziwne, że dopiero gdy znajdujesz się w potrzasku, a od śmierci dzieli cię kilka godzin zaczynasz wspominać całe życie. A to boli. Bardzo boli. Świadomość, że już niedługo pożegnasz się z tym światem jest nie do zniesienia i choć wiesz, że nie zmienisz swojego przeznaczenia uparcie nie chcesz wierzyć, że to już koniec. Szczerze mówiąc mniej by bolała natychmiastowa śmierć, a nie oczekiwanie na nią. Wtedy nie miałabym czasu na rozpamiętywanie. Bolesne rozpamiętywanie przez, które jeszcze mocniej, nie chcesz przyjąć do wiadomości, że już nigdy nie zobaczysz rodziny, przyjaciół i właśnie JEGO. Tylko czemu jego też ? To przez niego tutaj jestem ! To przez niego próbuję uporać się ze zbliżającą się i nieuchronną śmiercią. Nienawidzę go... mogę to śmiało i szczerze przyznać, ale miłość do niego jest równie silna. Silna i wyniszczająca, bo choć wiem, że go kocham nie mogę tego uzasadnić. Spytacie czemu ? Otóż nie mam z nim żadnego dobrego wspomnienia. Wszystkie bez wyjątku zostały mi odebrane. Czy brutalnie ? Nie wiem, tego również nie pamiętam. A teraz skoro i tak niedługo umrę to w sumie co mi szkodzi powspominać ? Przeanlizować całą moją historie. Analiza... Jak bardzo pasuje do dawnej mnie... Tak bardzo, że aż zaczynam ronić nowe niechciane łzy. Łzy bezradności. Och, jak bardzo bym chciała znów być sobą. Nie przeżyć tego wszystkiego ! Chociaż... nie... NIE żałuję. Przegrałam swoje życie, ale nie żałuje, żadnego swojego posunięcia i wyboru. Ba ! Nawet się uśmiecham na myśl o nich, nawet tych najgorszych, bo one ukształtowały mój charakter. Może nie jest lepszy od poprzedniego, ale dojrzalszy. Jestem dzięki niemu gotowana wszystko.Nie boję się błahostek jak dawniej, ale i najgorsze tortury nie zrobią na mnie wrażenia. Taka teraz jestem. I NAPRAWDĘ się z tego cieszę. Jedyne co mnie smuci to reakcja bliskich na wiadomość o zabiciu mnie, oraz ta niepewność... Niepewność, czy mogę po tym wszystkim nazywać się jeszcze Hermioną Granger. Czy nadal mam do tego prawo...